Mit założycielski niespodziewanego narodu

Debata - Kwiecień 2013

Przed dwunastoma laty ukazał się polski przekład pracy Andrew Wilsona The Ukrainians: Unexpected Nation (Ukraińcy: niespodziewany naród). Polski wydawca z szacunku dla sąsiadów opuścił część tytułu rozpoczynającą się po dwukropku. Zostali po prostu Ukraińcy 1Szczeremu anglosaskiemu zdziwieniu stępiono wymowę.

Czy można mieć pretensję do brytyjskiego historyka o to, że w nagłówku dzieła zawarł wyczuwalny ton wyższości wobec prowincjonalnego, wschodnioeuropejskiego wczoraj? Tym bardziej, że w dekadzie upływającej od momentu ogłoszenia niepodległości przez sowiecką republikę, tamtejsi tj. ukraińscy badacze dziejów, musieli udzielić odpowiedzi na zupełnie nieoczekiwane – podstawowe pytania: jaką rolę powinna spełniać historia Ukrainy w nowym państwie? w jaki sposób ustosunkować się do bardzo różnorodnych trendów współczesnej nauki historycznej? jak głęboko i do jakich zjawisk z czasu minionego sięgać, by wyświetlić początki narodu ukraińskiego? W tym ostatnim pytaniu kryła się najbardziej kluczowa kwestia: kim właściwie, pod koniec XX wieku, są Ukraińcy? Zadanie nie było łatwe. Dość powiedzieć, że emigracyjna historiografia ukraińska znajdowała się wtedy w stuprocentowej opozycji do poglądów rozpowszechnionych nad Dnieprem. Te zaś opierały się o wąskie, marksistowskie, a w konsekwencji sowieckie rozumienie dziejów. Równie ważna dla konstrukcji nowych objaśnień dziejów Ukrainy okazała się konfrontacja z ugruntowaną na Zachodzie rosyjską interpretacją historii.

Dziś wydaje się, że wszelkie dotychczasowe dywagacje na temat ukraińskiej historiografii, wszelkie jej odczytywania, zdecydowanie bledną wobec wniosku, że oto dopiero teraz, na naszych oczach, rodzi się nowoczesny naród ukraiński. Zyskał bowiem, a byliśmy tego świadkami, swój mit fundamentalny. Niewątpliwie stał się nim Majdan oraz zmiany świadomościowe będące jego następstwem. Roli tej nie spełniły proklamacje suwerenności i niezawisłości po rozpadzie imperium ani „pomarańczowa rewolucja” przełomu lat 2004/2005.

Historia i polityka

W Polsce już wcześniej z uwagą przyglądano się meandrom debaty historycznej nad Dnieprem. Jej obserwacją zajął się chociażby Tomasz Stryjek, publikując w efekcie obszerną (i znakomitą!) pracę poświęconą ukraińskiej historiografii „do -pomarańczowego” czasu: Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość?2. Opisany przez autora tak zatytułowanej summy trzynastoletni okres ujawnił podstawowy spór polityczno – ideologiczny, na tle którego rozgorzała, na wyłaniającej się z komunistycznych odmętów Ukrainie, walka o historię. Stosunkowo łatwo dało się wyróżnić przeciwstawne projekty: „europejski” i „do Europy razem z Rosją”.

Za reprezentanta pierwszej opcji uznaje się kijowskiego intelektualistę Mykołę Riabczuka, który postulował powstanie społeczeństwa obywatelskiego tożsamego z narodem3. Riabczuk wywodził swe przekonania z wniosku, że powstałe w 1991 r. państwo ukraińskie było skutkiem kompromisu zawartego pomiędzy liderami środowiska dawnych dysydentów („narodowych demokratów”) – z jednej strony, a przedstawicielami nomenklatury („narodowymi komunistami”) – z drugiej4. Nietrudno dostrzec tu analogię do sytuacji w Polsce roku 1989 i porozumienia władzy z „konstruktywną opozycją”. W Polsce zabrakło dekomunizacji i rzetelnie przeprowadzonej lustracji, natomiast Ukraina w ocenie Mykoły Riabczuka, potrzebowała ponadto znacznie głębszych procesów: desowietyzacji i dekolonizacji.

Postrzeganie przeszłości Ukrainy przez Mykołę Riabczuka nie odbiegało od klasycznej trajektorii jej dziejów zarysowanej przez Mychajłę Hruszewskiego w dziele pt. Istorija Ukrajiny – Rusy (Historia Rusi – Ukrainy). Zgodnie z kanonem owej narodowej „Biblii” historycznej, najwcześniejszą postać państwa ukraińskiego uosabiała Ruś Kijowska, następnie Księstwo Halicko – Wołyńskie, a później państwo kozackie Bohdana Chmielnickiego. Według koncepcji Hruszewskiego ekspansywne imperium rosyjskie dokonało wielorakich zawłaszczeń w stosunku do południowej Rusi: anektowało terytorium, odebrało nazwę (przekształcając Rusinów w Rosjan), przysposobiło spuściznę Kijowa do konstrukcji własnych dziejów państwowych. Riabczuka jednak – bardziej niż średniowieczne państwowości protoukraińskie, pojmowane raczej jako dziedzictwo duchowe – zainteresował okres nowożytny (XVII – XVIII w.) i możliwość porównania Prawobrzeża (Ukrainy w składzie Rzeczypospolitej) z Lewobrzeżem (pod władzą carów). Wniosek był następujący: na ziemiach należących do Korony umacniała się tożsamość wyznaniowa oparta o źródła bizantyjskie, zmuszona do starcia z wpływami polskimi (a zarazem katolickimi), a na ziemiach podległych Moskwie, gdzie nie występowały różnice religijne, następowało utrwalanie archaicznej tożsamości charakterystycznej dla średniowiecza5. Zróżnicowanie kraju przedzielonego Dnieprem pogłębiły jeszcze odmienne tradycje polityczne: republikańskie wzorce stanęły naprzeciw euroazjatyckiej despotii. Zaczerpnięte z Rzeczypospolitej, a kontynuowane na Lewobrzeżu nawet jeszcze w okresie Hetmańszczyzny (autonomicznego państwa kozackiego pod carskim zwierzchnictwem w XVII – XVIII w.), ostatecznie poległy wydane na pastwę oświeceniowych idei państwa policyjnego ochoczo przyjętych w Petersburgu. Ostatecznie, po dwustu latach – w drugiej połowie XX wieku, w komunistycznym ZSRS, znalazły się dwie postaci jednego narodu. Pierwsza, która doświadczyła życia w „liberalno – konstytucyjnej monarchii habsburskiej”, a następnie w II Rzeczypospolitej i druga – zatrzymana na poziomie przednowoczesnego etnosu, wywodząca się z represyjnego imperium Romanowych, później egzystująca w totalitarnym państwie bolszewików. Dziejowa diagnoza – zaznaczona tu skrótowo i pobieżnie – doprowadziła Mykołę Riabczuka do przekonania o zaistnieniu w ramach niepodległego od 1991 r. państwa dwóch nacjonalizmów: ukraińskiego i „kreolskiego”. Nieco szerzej na temat „kreoli” – społeczności wyrażającej kolonialną przeszłość Ukrainy autor wypowiedział się m.in. w wywiadzie dla Debaty6.

Odmienne poglądy głosili intelektualiści związani z politycznym zapleczem Leonida Kuczmy, a w 2004 r. z kandydującym na prezydenta Wiktorem Janukowyczem: Wasyl Kremeń, Dmytro Tabacznyk, Wasyl Tkaczenko. Można uznać ich za spadkobierców marksistowskich nauk społecznych prezentujących zmodyfikowane pod wpływem niesowieckich historyków własne koncepcje. Opowiadali się oni za odejściem w dziejach Ukrainy od schematu: Wschód – Zachód, przedstawiając tezę powrotu Ukrainy do Europy jako fałszywą i niepotrzebną. Podejmowanie sporu z historiografią rosyjską w kwestii „starszeństwa” oraz eksponowania kontrastu: „europejska Ukraina” – „azjatycka Rosja” uznali za wyraz ukraińskiego kompleksu niższości7. Sięgając po poglądy Arnolda Toynbee’go na temat cywilizacji, skłonni byli, stwierdzając w przypadku Ukrainy brak własnego rytmu cywilizacyjnego, widzieć utrwalony na jej obszarze wpływ cywilizacji rosyjskiej 8. Odnosząc się do newralgicznych momentów dziejowych Ukrainy, zachowywali się ambiwalentnie. Na przykład Ruś Kijowską potraktowali jako wspólne państwo trzech wschodniosłowiańskich narodów: ukraińskiego, rosyjskiego i białoruskiego, odrzucając jednocześnie utrwaloną w rosyjskiej historiografii tezę o zachodniorosyjskim charakterze Wielkiego Księstwa Litewskiego w XIV – XV w. W Chmielnickim, owszem, dostrzegli wodza, który zjednoczył Ukrainę, zarzucili mu jednakże brak „jasnego planu budowy państwowości”9. Szeroko scharakteryzowali XX wiek, wybijając go ponad tło poprzednich stuleci ze względu na zaistniałe wtedy procesy budowy narodu ukraińskiego, rozumiane jako przekształcenie wspólnoty etnicznej we wspólnotę uświadomioną politycznie i kulturowo, natomiast wiek XIX, podobnie jak i historię ziem zachodnioukraińskich, ujmowali marginalnie10.

Bardzo interesująco owa ambiwalencja wygląda przez pryzmat konkluzji (m. in. w kwestii członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej), jakie ta grupa teoretyków przyjmowała, analizując przeszłość. W ich pracy z 1996 r. strategiczna decyzja o potrzebie związania się Ukrainy z UE nie została rozstrzygnięta. „Z jednej strony w zbliżaniu się do UE dostrzegali oni realizację pierwszoplanowego interesu ekonomicznego Ukrainy, z drugiej, z równym zaangażowaniem, postulowali kontynuację jej uczestnictwa w ekonomicznej przestrzeni WNP (…)”11. Jeszcze bardziej wyraziście jawią się wnioski wysuwane przez to środowisko w zestawieniu z kontekstem Majdanu i bieżących wydarzeń za naszą wschodnią granicą. Wydając (w 2007 r.) dzieło poświęcone ukraińskiej historiografii, Tomasz Stryjek zapisał: „W późniejszej o siedem lat książce Kremenia, Tabacznyka, Tkaczenki Ukrajina: problemy samoorhanizaciji ( t. 1- 2, Kyjiw 2003) kwestia akcesji do UE była już rozstrzygnięta (postulowano także zacieśnianie współpracy z NATO i Stanami Zjednoczonymi). Propozycje te – zgodne z ówczesnymi deklaracjami władz państwa – nie zostały jednak wysunięte w wyniku podjęcia wspomnianej decyzji strategicznej, lecz były konsekwencją nowej, klarowniejszej niż w latach 90. sytuacji międzynarodowej. Po 11 września 2001 r. władze Rosji zdecydowały się (jak odczytali nowy kurs polityki prezydenta Putina autorzy; tamże, t.2, s. 39) na integrację z UE i ściślejszą współpracę z NATO, nic nie stało więc na przeszkodzie realizacji hasła „Do Europy razem z Rosją”12. Z perspektywy 2014 roku widać jak historia potrafi zweryfikować wyobrażenia odczytywane rzekomo z jej zasobu.

Historia i mit

Historia nie jest w stanie spełnić niczyich życzeń, a przyszłość jest nieprzewidywalna. O czasie obecnym – mimo natłoku informacji – można powiedzieć niewiele. Na pewno jest to moment, w którym staramy się zrozumieć, co zachodzi wokół nas, co aktualnie się dzieje?, gdzie tkwią źródła teraźniejszych zjawisk? Okazuje się jednak, że gdy w zapale ustawiamy lustra, by nasze światła kierować ku mrokom przeszłości, historia płata nam figla. Zamiast przeszłości wydobywa obraz nas samych, nasze lęki i obawy, nasze życzenia – tyle, że w kostiumach „ z epoki”.

Mitologizacji wiedzy historycznej nie da się uniknąć. Z drugiej strony proces ten jest czymś zwyczajnym i nieuniknionym. Zbliżając się do czasu minionego, niechybnie wpadamy w sidła uproszczeń i stereotypów. „Nie tyle historia jest mistrzynią życia, ile życie jest nauczycielką historii. Badania historiograficzne dały tysiące dowodów na to, że patrzymy na przeszłość przez pryzmat teraźniejszości i jej problemów” – skonstatował Jerzy Maternicki na łamach zwracającego uwagę tomu wydanego przez IPN, a zatytułowanego Mity i stereotypy w dziejach Polski i Ukrainy w XIX i XX wieku13.

Bardzo interesująco wygląda przedstawienie mitologizacji mającej miejsce w odniesieniu do przeszłości Ukrainy. Jest ono tym ciekawsze, że zostało sformułowane w okresie, gdy ukraińska historiografia działająca w ciągu dwudziestu lat niepodległości wypracowała własne perspektywy i oceny dziejów ojczystych. Według Leonida Zaszkilniaka – nie tylko w ukraińskiej historiografii, ale ogólnie w społeczeństwie istnieje – a lwowski historyk wygłosił ów pogląd rok przed cezurą Majdanu – rozpowszechnione przekonanie co do nauki historycznej jako narzędzia, które formułuje „obiektywny” obraz przeszłości. Jeśli tylko „prawdziwa” historia nie jest obciążona ideologicznymi lub politycznymi naleciałościami, a opiera się na autentycznych „historycznych źródłach”, to musi przynieść jak najbardziej prawdziwy obraz przeszłości. Zaszkilniak kwalifikuje tego rodzaju osądy jako anachroniczne i odpowiadające pozytywistycznej wierze w istnienie „obiektywnych” prawd naukowych. Przeciwstawia im rozpowszechniony na Zachodzie konstruktywistyczny model poznania, wedle którego wiedza historyczna uzależniona jest od społecznych i kulturowych horyzontów samego historyka jak i krajobrazu historiograficznego, w którym działa14.

Nowoczesna wizja dziejów Ukrainy została skonstruowana na początku XX wieku, a podmiotem procesu historycznego jej ówcześni badacze (Mychajło Hruszewski i następcy: Wiaczesław Łypyns’kyj, Stepan Tomasziws’kyj, Dmytro Doroszenko) uczynili ukraiński „lud –naród”. Do czasów nam współczesnych przyjęty wówczas model historiograficzny – powiada Leonid Zaszkilniak – uwzględniany był głównie w kontekście jego przydatności w dziele budowania tożsamości narodowej i własnej państwowości. Mimo rzetelnego, naukowego charakteru tych prac trudno nie dostrzec zawartego w nich znacznego kwantum „narodowych mitów historycznych”, których zadaniem było wzmocnienie i podkreślenie praw Ukraińców do samodzielności i niepodległości15.

Generalizując: dla państw powstałych na gruzach ZSRS, po upadku imperialnego kolosa, kardynalnego znaczenia nabierał postulat przezwyciężenia jedynej, ogólnosowieckiej, a w rzeczywistości rosyjskiej, ideologii państwowej, charakterystycznej dla reżimów totalitarnych, która na zasadzie monopolu istniała w mediach i oświacie. Zastąpiły ją wkrótce liczne inne doktryny narodowe i państwowe. Starały się one poprzez historię uzasadniać prawa różnych wspólnot narodowych i etnicznych do budowania samodzielności, do posiadania określonego terytorium oraz do rozwoju własnej kultury. W tym kontekście pojawiło się kilka rodzajów mitów. Oto przykładowe:

  • „mit autochtoniczności”, potwierdzający nadzwyczajną archaiczność języka i kultury na zajmowanym przez daną grupę etniczną terytorium,
  • „mit kulturtregerstwa”, uzasadniający pretensje do pewnych osiągnięć kulturalnych lub politycznych własnych protoplastów w stosunku do przodków narodów sąsiednich,
  • „mit etnicznej jednorodności”, przeceniający stopień etnicznego zespolenia narodu w przeszłości i nie biorący pod uwagę dawnych form społecznej konsolidacji (np. plemiennej),
  • „mit zaciekłego wroga”, konstruujący obraz przeciwnika, walka z którym cementowała etnos16.

Oprócz wypowiedzi na temat zjawiska mitów ciekawie brzmią refleksje ukraińskich historyków umieszczone w tym samym tomie, a dotyczące pamięci historycznej. Ałła Kyrydon zwróciła uwagę na ścisły związek mitu z tym rodzajem świadomości. Skonstatowała jednocześnie: „(…) historyczna pamięć każdego konkretnego okresu może być odebrana jako traumatyczne zerwanie z przeszłością”17. Artykuł przyniósł też inne interesujące wnioski. Historyczka z Kijowa wyraziła pogląd, że o ile proces kształtowania historii narodowych w rozwiniętych państwach Zachodu, rozpoczęty w XIX wieku, zakończył się już w wieku XX całkowitym sformułowaniem zasadniczo nowego typu historiografii: narodowo – państwowej, to w krajach terytorium postsowieckiego proces konstruowania (odtwarzania) narodowych historii zaczął się dopiero pod koniec XX wieku. I dalej: „Dla Ukrainy proces historycznej identyfikacji posiada kilka wymiarów: państwowy, narodowy, mentalny, geopolityczny. Nieprzypadkowo działalność prezydenta Ukrainy skoncentrowana jest na odrodzeniu historii Ukrainy”18.

Niespodziewany Majdan

Istotnie ówczesny prezydent Ukrainy – Wiktor Janukowycz, przyczynił się do odrodzenia historii Ukrainy. Przelewem krwi na ulicy Instytuckiej zapoczątkował jej nowy rozdział. Rzeczywiście – o ironio! – było to nader „traumatyczne zerwanie z przeszłością” – niezwykle intensywne i skoncentrowane w czasie, okupione śmiercią protestujących.

Nie ulega wątpliwości, że obserwując wydarzenia z Majdanu stawaliśmy się świadkami, a przez to twórcami, historii. Patrzyliśmy na kijowski Plac Niepodległości jak na arenę dziejowego starcia – pole bitwy o tradycyjne wartości europejskie: wolność, szacunek dla prawa, sprzeciw wobec korupcji, demokratyzm. Mimo względnego milczenia Europy w obliczu walki o etos, o którym już na starym kontynencie cokolwiek zapomniano, do oczu i uszu Europejczyków dotarły wreszcie widoczne i donośne dowody, że rzeczywiście istnieje taki kraj jak Ukraina, a obywatele tego kraju, szczególnie młode pokolenie, nie zamierzają być postsowiecką masą, z którą z europejskich rzeczy zrobić można co najwyżej futbolowe mistrzostwa.

By zrelacjonować wydarzenia Majdanu dopasowywano określenia: rewolucja, bunt, powstanie. Majdan wytworzył własną frazeologię:Niebiańska Sotnia, tituszkowie i symbolikę: płonące stosy opon, pomarańczowe kaski… Mówiono, że każdy naród protestuje zgodnie z własną tradycją. Tak więc Ukraińcy niczym Kozacy na Siczy wyszli na plac, by debatować. Kilkumiesięczne stanie na śniegu i mrozie, w końcu śmiertelne strzały zerwały zasłonę. Spoza niej wyłoniła się twarz imperialnej Rosji, dotychczasowy porządek europejski został zakwestionowany. Ukraińcy przeistaczali się tymczasem w nowoczesny naród. Za cenę oporu mogli posiąść mit. Właśnie następuje jego ugruntowywanie. „Tak rozpoczął się bój. Walka przeciw korupcji. O niepodległość państwa. O niepodzielną suwerenną Ukrainę. Ruch ku tym ideałom, które wcześniej przyświecały niejednemu pokoleniu Ukraińców. Walka, w której ramię w ramię stanęły narody wschodu i zachodu, ludzie wszelkich narodowości: Ukraińcy, krymscy Tatarzy, Żydzi, Białorusini, Rosjanie, Ormianie… „Banderowcy”, jak już po raz nie wiadomo który wrogowie nazwali Ukraińców, stanęli w obronie synagog, krymscy Tatarzy okazywali swoje oddanie Ukrainie w zwalczaniu separatyzmu, Rosjanie ogłaszający siebie ukraińskimi nacjonalistami, Żydzi organizujący sotnie samoobrony…”19. Mit to nie tylko piękny i dramatyczny skrót, to także założycielska opowieść.


Przypisy

1 Andrew Wilson, Ukraińcy, Warszawa 2002.

2 Tomasz Stryjek, Jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość? Interpretacje dziejów narodowych w historiografii i debacie publicznej na Ukrainie 1991 -2004, Warszawa 2007.

3 Zob. Mykoła Riabczuk, Od Małorosji do Ukrainy, Kraków 2002 i tenże, Dwie Ukrainy, Wrocław 2004.

4 Tomasz Stryjek, dz.cyt., s. 55.

5 Tamże, s. 64.

6 Por. : Dwie Ukrainy: zderzenie cywilizacji, Debata 2012, nr 10, s. 19 – 21.

7 Tomasz Stryjek, dz. cyt., s. 84 – 87.

8 Tamże, s. 95 -96.

9 Tamże, s. 101 -102.

10 Tamże, s. 106.

11 Tamże, przyp. nr 65, s. 120.

12 Tamże, przyp. nr 65, s. 120 – 121.

13 Andrzej Czyżewski, Rafał Stobiecki, Tomasz Toborek, Leonid Zaszkilniak, Mity i stereotypy w dziejach Polski i Ukrainy w XIX i XX wieku, Warszawa – Łódź 2012, s. 17.

14 Leonid Zaszkilniak, Mifołohiczni podstawy konstrujuwannia ukrajins’koji istorji w postmodernu dobu, [w:] Andrzej Czyżewski, Rafał Stobiecki, Tomasz Toborek, Leonid Zaszkilniak, dz. cyt., s. 26.

15 Tamże, s. 30.

16 Tamże, s. 31 -33.

17 Ałlła Kyrydon, Istoryczna pamiat jak trawmatycznyj rozryw iz mynułym: probłemne połe suczasnoho istorycznoho dyskursu, [w:] tamże, s. 45 – 51. Tłumaczenie niniejszego cytatu z języka ukraińskiego i kolejnych – J.N.

18 Tamże, s. 53.

19 Olha Uliszczenko, Boritesia – poborete! Poetyka rewolucji, Charków 2014, s.3.