Pogańskie ognie między świątyniami

Debata - Maj 2011

Zastanawiające, jak długo po podboju ziem pruskich przez Krzyżaków trwała absorpcja ich wiary przez pokonane plemiona? Wcześniejsza, misjonarska wersja rozpowszechniania chrześcijaństwa w południowo – wschodnim nadbałtyckim zakątku poniosła klęskę. Pokojowe wysiłki biskupów: Wojciecha Sławnikowica, Brunona z Kwerfurtu i Chrystiana, spełzły na niczym. Dopiero militarna epopeja lat 1228 – 1283 narzuciła poganom zamieszkałym między dolną Wisłą a Niemnem wiarę w jednego Boga.
Nowo zdobyty kraj stać się miał chrześcijańską civitas. Przeszłość związana z ujarzmianiem Prusów i ich przymusową ewangelizacją nie pozostawiła zbyt licznych śladów w postaci opisów tego długotrwałego i skomplikowanego zjawiska. Pewne wyobrażenie o nim dać mogą zapisy obecne w statutach synodalnych. Przypomnienia owych ważnych z punktu widzenia historii naszego regionu źródeł dokonał ostatnio prof. Andrzej Radzimiński z Torunia. Są to słyszalne po wiekach biskupie zarządzenia, w treści których hierarchowie próbowali dać odpór negatywnemu zjawisku – trwaniu podskórnej tkanki pogaństwa w formalnie ochrzczonym kraju, administrowanym na dodatek przez zakonną instytucję.

Rozdroże języków

Utrzymująca się wśród ludności pruskiej mowa ojczysta sprawiała wiele kłopotu w dziele nawracania. Była przeszkodą w kontaktach niemieckich duszpasterzy z pruskimi wiernymi, utrudniała nauczanie nowej wiary. Pruszczyznę traktowano jako mowę pośledniejszego gatunku – język ludu. Sytuowano ją poniżej łaciny i języka niemieckiego. Niektóre wymogi związane z wypełnianiem powinności religijnych okazywały się jednak czynnikiem przełamującym ograniczenia w stosowaniu języka autochtonów. Mógł on być używany przez penitenta podczas spowiedzi. Prusowie mogli wyznawać grzechy we własnym języku, przy czym w sakramencie pokuty dopuszczano udział tłumaczy. Zygfryd von Regenstein – biskup sambijski z przełomu XIII i XIV wieku zalecał: „ Ponadto kapłani, którzy nie poznali języka tych chętnych, [którzy – przyp. tłum.] chcieliby się im wyspowiadać, słuchaliby spowiedzi jedynie przez dorosłych tłumaczy [ być może korzystano także z pomocy dzieci – przyp. aut.], chyba, że [spowiedź ta – przyp. tłum.] miałaby miejsce w obliczu śmierci albo byłaby spowodowana inną prawem uzasadnioną potrzebą.”. 1Tenże sam ordynariusz nakazywał, aby każdą niedzielę lub święto wykorzystywano do nauki wiary i wypowiadania modlitw.
Problem polegał jednak na tym, że, poddani wymogowi uczestnictwa w coniedzielnym nabożeństwie, Prusowie powinność tę omijali – delegowali po prostu wybranych przedstawicieli. „ I niech więcej nie wystarcza tylko dwóch z nich [Prusów – przyp. aut.] z jednej wsi do kościoła posyłać” – takie upomnienie biskup warmiński Henryk III Sorbom wydał pod koniec XIV wieku.. 2Ambicją Sorboma stało się, by chociaż podstawowe modlitwy – kanon w postaci: „ Modlitwy Pańskiej”, „Pozdrowienia Anielskiego” i Symbolu Katolickiego”, mogły być wymawiany po prusku. Podobnie rzecz się miała w diecezji sambijskiej. Tu miejscowy biskup – Michał Junge, życzył sobie aby każdy z Prusów wyuczył się od swego plebana „ Ojcze nasz ” z „Symbolem” w takim języku, „jak to ów pleban sam lub przez tłumacza ogłasza z ambony.”. 3
Ciągle utrzymujące się trudności lingwistyczne biskupi starali się rozwiązywać w sposób pragmatyczny. W połowie XV wieku na zwołanym do Lidzbarka Warmińskiego synodzie Franciszek Kuhschmalz określił: „Również rektorzy kościołów parafialnych mający w swej parafii zmieszanych Prusów, jeśli wystarczy środków powinni mieć kapelana Prusa, aby przez ich głoszenie Prusowie byli pouczani w wierze. A jeżeli nie mogą mieć kapelana Prusa, obciążamy tym sumienia pasterzy, by odtąd sami lub przez kapelana Niemca wiernie głosili Prusom słowo Boże, dokładnie i z wielką pilnością. Jeżeli zaś środki rektora nie wystarczą na utrzymanie kapelana Prusa czy Niemca, wtedy duszpasterz Niemcom sam, a Prusom przez tłumacza niech jednym ciągiem głosi słowo Boże. Gdyby Niemcom stało się to uciążliwe, niech kazanie będzie na zmianę dla Niemców i Prusów, chyba że Prusowie znają język niemiecki.”. 4

Na progu życia – u bram wieczności

Stary obrządek pogrzebowy w postaci ciałopalenia stanowił dla Prusów bodaj najtrudniejszy do porzucenia ryt. Przejście na pochówek grzebalny wiązało się nie tylko z przyjęciem paneuropejskiej religii, ale mogło stanowić widoczne przecięcie więzi z przodkami, innymi członkami rodu lub sąsiadami. Dla biskupów natomiast, zakaz chrześcijańskiego pochówku był największą z możliwych sankcji, a zatem – paradoksalnie – miał on spełniać rolę srogiego oręża w walce ze starymi zwyczajami. Wspominany już wyżej Junge w katalogu artykułów otwierających okres jego biskupiej posługi (1425 r.), w stosunku do Prusów wymienił wyraziście brzmiący zakaz: „ Także aby zapomnieli i porzucili wszystkie nadużycia i ryty pogańskie wykonywane w jakikolwiek sposób wokół swoich zmarłych i szczególnie przywoływanie demonów w gajach i lasach lub domach oraz aby nie czynili uczt ofiarnych pod karą pozbawienia kościelnego pogrzebu.”. 5
Nie wiadomo, w jakim stopniu Prusowie przejmowali się groźbą pozbawienia grzebalnego pochówku – może bardziej obawiali się kar pieniężnych lub cielesnych – skoro jeszcze w tym samym czasie potajemnie dokonano ciałopalenia w stabławskim lesie w okolicach Pruskiej Iławy.. 6
Wybiegiem pozwalającym Prusom na utrzymanie rodzimej obrzędowości było stosowanie powtórnego zanurzenia w wodzie jako odpowiedzi na wymagany przez duchowieństwo sakrament chrztu. Dlatego sambijski hierarcha dekretował: „ Także, aby swoich chłopców ochrzczonych przez ich plebanów ani w rzekach, ani w inny sposób ponownie nie chrzcili albo nadawali inne imiona, niż te, które są im nadawane na chrzcie pod karą trzech kamieni wosku lub kary chłosty.” 7
Intencje ordynariuszy szły w podwójnym kierunku. Jednocześnie: zakazywano pogańskich rytuałów – „(…) aby nie czcili ich Kresze”, „(…) aby poza tym żadne zwierzę nie zostało zabite jawnie lub w ukryciu i ofiarowane demonom”, „(…) aby nie nie śpiewali i wróżyli z piwa lub kur” i zabezpieczano pozycję osób w pełni schrystianizowanych – „ Także, jeśli ktoś z ludności pruskiej obojga płci, jeżeli któryś chciałby żyć jako prawdziwy i dobry chrześcijanin i według wiary katolickiej i życie swoje poświęcić chwale i służbie Bożej, to jeśli ktoś z tych Prusów będzie miał w stosunku do wspomnianych chrześcijan niechęć lub będzie ich prześladował w słowach lub czynach będzie podlegał karze najsurowszego biczowania i III grzywnom, niemożliwej do opuszczenia.” 8

„Niech się stanie…”

Lektura biskupich postanowień prowadzi przynajmniej do kilku podstawowych wniosków. Widać wyraźnie, że Zakon Krzyżacki podporządkowując sobie ziemie pruskie zainteresowany był ekspansją i umacnianiem swego władztwa terytorialnego, natomiast powinności ewangelizacyjne rycerze – zakonnicy pozostawili biskupom diecezjalnym i klerowi parafialnemu. Hierarchowie przejęli to zadanie, starając się w sposób praktyczny odnieść do istniejącego stanu rzeczy, w tym m. in. do współwystępowania języków: pruskiego i niemieckiego, wśród powierzonych im wiernych. Pomysłu posługiwania się językiem autochtonów w zakresie czynności religijnych nie należy zatem kojarzyć jedynie z okresem protestanckim w dziejach Prus.
Biskupom w dziele upowszechniania zasad chrześcijaństwa przeszkadzał także niezbyt licujący z duchowym powołaniem sposób bycia niższego kleru. O problemie tym świadczą również dokumenty synodalne. Nie tylko poddani chrystianizacji poganie nie przestrzegali norm kościelnych. Pruska prowincja dostarczała przykładów, które mocą biskupiego postanowienia starano się wyeliminować. Dotyczyły one „ kleryków posiadających jakiekolwiek święcenia”, którzy zajmowali się handlem, brali udział w rozrywkach, niewłaściwie się odziewali. Intencja była wyrażona jasno: „ Ponadto aby troskliwie stronili od mogącego ich ogarnąć pijaństwa i opilstwa oraz takiego nadużywania, do którego zmuszałoby ich jednakowe ucztowanie i nieumiarkowanie, od pijatyk Prusów, które są nazywane serme i od takich także, które zazwyczaj do północy lub później się przeciągają.” 9
Proces ewangelizacyjny na ziemiach pruskich był rozciągnięty w czasie i trwał około dwustu lat. Dla Prusów pogaństwo i jego pozostałości oznaczało trwanie w kulturze i obyczajach przodków, natomiast przyjęcie chrześcijaństwa równało się utracie tożsamości, asymilację i przejście do niemieckości. Wydaje się jednak, że zanik języka i kultury pruskiej nastąpił w wyniku późniejszych wydarzeń, wykraczających poza czas sporządzenia statutów synodalnych ( XIV – XV wiek), a wypływających również ze sfery politycznej, prawnej i ekonomicznej.


Przypisy

  1. Statuty synodalne dla duchowieństwa diecezji sambijskiej – [1302 – 1310], tłum. A. Radzimiński [w:]A. Radzimiński, Chrystianizacja i ewangelizacja Prusów. Historia i źródła, Toruń 2011, s. 91.
  2. Tamże, s. 96.
  3. Postanowienia Michała Jungego, biskupa sambijskiego w sprawie przestrzegania przez Prusów zasad chrześcijańskich oraz wystrzegania się błędów pogaństwa z 1425 r. [w:] tamże, s. 97.
  4. Fragmenty statutów synodalnych Franciszka Kuhschmalza z 1449 r. [w:] tamże. s. 115 – 116.
  5. Fragment statutów synodalnych Michała Jungego, biskupa sambijskiego z ok. 1427 r. [w:] tamże, s. 100 – 101.
  6. Postanowienia Michała Jungego … [w:] tamże, s. 99.
  7. Tamże, s. 98.
  8. Tamże, s. 98 – 100.
  9. Statuty synodalne dla duchowieństwa diecezji sambijskiej – [1302 – 1310], [w:] tamże, s. 91 -92.