Pustka po Jaćwingach

Debata - Kwiecień 2016

Stega , nadanie mistrza krajowego Konrada v. Thierberga z 18.4. 1285 dla Skomanda, In Natangen, Koln 1986.
Stega , nadanie mistrza krajowego Konrada v. Thierberga z 18. 4. 1285 r. dla Skomanda i jego synów, żródło: In Natangen, Köln 1986 r.

Pod koniec 2015 roku media zelektryzowała wypowiedź głównodowodzącego sił NATO w Europie – gen. Bena Hodgesa na temat fragmentu polskiego terytorium znajdującego się pomiędzy kaliningradzką eksklawą o Białorusią. Amerykański strateg uznał go za jeden z najbardziej zapalnych punktów w Europie. Odcinek liczący około 70 kilometrów nazwano „przesmykiem suwalskim”. Jest on równoległy do granicy polsko – litewskiej. Panowanie nad nim to kontrola lądowego połączenia krajów bałtyckich z resztą państw NATO i Unii Europejskiej. Tędy ma też przebiegać droga łącząca Warszawę z Tallinem (Via Baltica) – niezbędna dla spójności kontynentu, jak argumentuje się w Brukseli.

Do 1283 roku zakątkiem tym władała, pobratymcza wobec reszty plemion pruskich,  wspólnota Jaćwingów.

Pergamin

      W skryptorium Bałgi – krzyżackiego zamku położonego nad Zalewem Wiślanym, staranną minuskułą spisano łaciński dokument. W dniu 18 kwietnia 1285 roku do rąk własnych przekazano go sudawskiemu wodzowi – Skomandowi. Donację, w ostatnim roku życia, otrzymywał człowiek niepiśmienny, ale co ważniejsze, waleczny i będący do  niedawna nieprzejednanym wrogiem Zakonu. Sudawami zwykli Krzyżacy nazywać Jaćwingów. Wystawcą nadania był Konrad z Thierbergu (Młodszy). Mistrz krajowy, zapamiętany również z faktu lokowania Marienburga (Malborka), przekazywał Skomandowi i jego trzem synom: Rukalsowi, Gedetesowi i Galmsowi 40 – włókową posiadłość w południowo – zachodniej Natangii. Pod dokumentem podpisali się: Hartung – komtur bałgijski, Gelwig von Goldbach – wójt Natangiii oraz bracia zakonni – Konrad (proboszcz  Bałgi), Konrad Schenk i niejaki Ernko. Beneficjum wymienione w dokumencie znajdowało się w Natangii, w komturstwie bałgijskim na skraju puszczańskiego ostępu, poza którym rozciągała się już plemienna Warmia. Pergamin o niewielkiej objętości, opisujący zwięźle przekazywana ziemię, patrząc z teraźniejszej perspektywy, okazał się być najstarszym na obszarze późniejszych Prus Wschodnich dokumentem tego rodzaju. Do 1945 roku znajdował się w archiwum państwowym w Królewcu. Aż po dziś dzień jest on także świadectwem politycznej wolty  przywódcy Jaćwingów oraz religijnej konwersji podległych mu ludzi.

       Szczep Skomanda przybył po latach tułaczki i utraty własnej ojczyzny do krainy równie wyniszczonej walkami. Od czasu wielkiego powstania Prusów minęło ledwie dwanaście lat. Natangowie stanowili wiodącą siłę antykrzyżackiej irredenty. Ostatecznym aktem zmagań była egzekucja ich lidera – Herkusa Monte w 1273 roku. Uczestniczył w niej podpisany przecież na dokumencie nadania Helwig von Goldbach. Skomanda osiedlono w zastanawiającej bliskości stabławskiego lasu, w którym zakonni bracia dopadli Montego. Zaprojektowany lub nieprzemyślany przez Krzyżaków abcug nie był większy niż godzina jazdy wierzchem. Obaj wodzowie: żyjący Jaćwing i martwy Natangijczyk byli nie tylko rówieśnikami. Prowadzili niegdyś równoległe i zwycięskie wyprawy skierowane przeciwko Zakonowi, jak ta z 1263 roku – do ziemi chełmińskiej. Teraz Skomand stawał się nagrodzonym sługą „Białych Płaszczy”, a jego lud zobowiązano do zbrojnego stawania w walce po stronie militarnej korporacji.

      Otrzymane przez niego dobra długo jeszcze nosiły pruski charakter. Zakonny skryba w dokumencie powtórzył  jedynie  utrwalone miejscowe nazewnictwo: pole osadnicze, na którym jaćwieski przywódca zbudował siedzibę nazywało się Steynio, łąka – Penkoweo, las – Drogowitegen, a ziemię nadającą się pod uprawę miejscowi określali mianem Labalauks. Kolonistów niemieckich Krzyżacy nie zdążyli jeszcze sprowadzić.  Ziemia, odległa o ponad 100 km od terytorium Krasimia – części Jaćwieży, z której wywodził się szczep Skomanda, z wyglądu trochę ją jednak przypominała: pagórki, bagna, widoczne w oddali ściany starodrzewu. Brakowało dużych jezior, rzeki też nie imponowały wielkością. We wsi, biorącej nazwę od brodu nad rozlewiskiem niewielkiej Wałszy – Cathiten, na wzgórzu, zbudowano świątynię, by nawróceni Jaćwingowie i Prusowie mogli uczestniczyć w chrześcijańskich nabożeństwach. Neofitom krzyżaccy kapłani wyperswadowali pogański zwyczaj palenia zmarłych.  Skomanda pogrzebano we własnej parafii. Potężny głaz upamiętniający śmierć jaćwieskiego wodza, noszący nazwę „Skomandstein”, do 1945 roku znajdował się w pobliżu kościoła w Kanditten (Kandytach). Został usunięty, a właściwie zepchnięty przez robotników do ogromnego dołu, w czasach PRL- u podczas budowy wioskowego pawilonu handlowego. Wraz z głazem pochowano tu pamięć o dzielnym Jaćwingu.

 

Skarby

Stega  Mała , drogowskaz Dobrzynka
Stega Mała- budynek administracyjny dawnej posiadłości i drogowskaz do dawnego Labalauks/Gutenfeld, źródło: fot. z archiwum JN

         Zmierzając z Braniewa do Bartoszyc w połowie dystansu spotkamy budowlę niezwyczajnej urody. Regularne kształty kamienno – ceglanego prostopadłościanu każą nam się domyślać rycerskiej siedziby. Nic z tego, to tylko niegdysiejsza administracja majątku ziemskiego. Wkrótce dostrzeżemy dębowe aleje i dawne czworaki. Nie oczekujmy zbyt wiele – Stega Mała w ludowej Polsce była PGR – em. Zabudowania gospodarcze całkowicie już rozebrano, a ostrołukowe czeluści okien w domniemanej szlacheckiej sadybie wypełniają pustaki. Istniejące blanki, zachowany gzyms i pozostałe tylko na fotografiach blaszane gargulce, plwające niegdyś obficie deszczówką, intensywnie pobudzają wyobraźnię – jak wszystko, co przeminęło. Dopóki jednak trwa ów ślad przeszłości – w pokaleczonej nawet postaci – doskonałością formy zwycięża obecną pospolitość. Dodajmy do tego wyjątkowe nazewnictwo: Stega Mała to modyfikacja wymienionego w krzyżackim pergaminie pola Steynio. W wersji niezmienionej nazwa przetrwała jako oznaczenie pobliskiej leśniczówki. Przed neogotyckim czworobokiem ustawiono drogowskaz: „Dobrzynka 3 km”. Podążając za wskazaniem przydrożnego kompasu  przeniesiemy się do wyszczególnionego w zakonnym pergaminie Labalauks (Laba – Dobre, Lauks – Pole). Stegi Wielkiej lub Starej, czyli centrum posiadłości Skomanda, trudno dziś szukać. Jest jednak tu na pewno. Znajduje się w niedużej odległości od siostrzanej miejscowości, na wzgórzu o wyraźnych walorach obronnych. Nie licząc odgłosów dzikiego ptactwa, nie ma tam śladów żywego ducha. Do nazwy Stega nadal mogłaby też pretendować pobliska, niewielka osada Schatzberg (Skarbiec). W 1888 roku na skutek odnalezienia na skomandowym polu Steynio prehistorycznych artefaktów – skarbów!, postanowiono skupisku kilku pobliskich domostw nadać nazwę odzwierciedlającą niezwykłość znaleziska.

Stejno leśnictwo, drogwskaz 2
Drogowskaz do leśnictwa Stejno. W tle widoczne zabudowania wsi Skarbiec( dawniej Schatzberg), fot. archiwum JN

       Potomkowie Skomanda niezbyt długo nacieszyli się Stegą. Po upływie osiemdziesięciu lat, Dytryk Skomandyta przeniósł się (w 1366 roku) na ziemię Bartów, do Barskelauken. Gdy zmarł wioska ta stała się niemieckim Dietrichsdorfem (obecne Dzietrzychowo w powiecie bartoszyckim). Tymczasem Stega często przechodziła z rąk do rąk.  Należała do Kotwitzów, Sacków, pewna część dóbr także do Kreytzenów i rodziny von Tettau.  W XVII stuleciu, jej właścicielami stali się Waldburgowie, a wkrótce ich dziedzice – Schwerinowie. Dawne majętności wielkiego wodza Jaćwingów sprowadzone zostały do roli folwarku w rozległym latyfundium panów na Wildenhoffie (Dzikowo Iławeckie).

Pałac w Stedze Małej, Der Kreis Preussisch Eylau. Geschichte und Dokumentation, Horst Schulz, Verden Aller 1983 popr.
Pałac w Stedze Małej, źródło: Horst Schulz, Der Kreis Preussisch Eylau. Geschichte und Dokumentation, Verden Aller 1983

     Ród Skomanda uległ szybkiej germanizacji, natomiast staropruskie określenie „Steynio” nieoczekiwanie przypisane zostało niemieckiej rodzinie Müllerów. Decyzję o nadaniu im herbu  i dziedzicznego nazwiska „von Steegen” podjął w 1861 roku król Wilhem I. Prosperity Müllerów, wywodządzych się z Pomorza, zapoczątkował na terenie Natangii  przedstawiciel tegoż rodu – Karol Fryderyk. W 1838 roku wydzierżawił Stegę Wielką, a w nieodległym folwarku Gottesgnade (Gniewkowo) urządził hutę szkła. Pieniądze uzyskane z  manufaktury inwestował w rozwój Stegi. Rodzina von Steegenów, nie bez kłopotów i utraty części dóbr w czasach kryzysów, zdołała utrzymać jakąś ich część do 1945 roku. Wtedy to, na przełomie stycznia i lutego, drogą biegnąca przez Stegę Małą, u podnóża neogotyckiego „zamku”, przetaczała się fala ostatnich uciekinierów. W pochodzie zdążającym ku brzegom Zalewu Wiślanego, obok Niemców, szli sukcesorzy plemion pruskich i jaćwieskich. Oni „najbardziej na zawsze” opuszczali  ojcowiznę.

 

Pustka

 

     Nigdy nie dowiemy się, jak brzmi wyrażenie, którym określał się lud osadzony w 1285 r. pośród Natangów. Podobne przesiedlenia dokonane przez Zakon miały miejsce na Sambii. Na bursztynodajnym, wrzynającym się w Bałtyk półwyspie długo utrzymywało się pojęcie „Sudawskiego Zakątka”. Część tego wielkiego plemienia uciekła przed Krzyżakami na Litwę, inni  – jak choćby Skomand i jego krewniacy, zanim podjęli  decyzję o konwersji, próbowali szukać schronienia na Rusi. Zresztą, „Jaćwież” to słowiańskie określenie. Przebłysków imienia Skomand łatwo doszukać się w nazwach pozostałych w okolicach Ełku: Skomack, Skomentno…  Kto wie, na ile poprawna jest hipoteza o tym, że Poleszucy – lud zamieszkujący błota Polesia, podobnie, jak i samo Polesie, to jedynie trawestacja nazwy jaćwieskiego szczepu Połekszan?

        Do nieobecności Jaćwingów w przestrzeni historycznej wychodzącej poza XIII wiek przyczynili się książęta ruscy, polscy i Zakon Krzyżacki. Nie należy oczywiście idealizować wojowniczego plemienia. Znajdując się w stadium przedpaństwowym ochoczo organizowali łupieżcze wyprawy szczególnie w kierunku ziem należących do Piastów i Rurykowiczów. Napady Jaćwingów powodowały odwet. Trudno określić kto rozpoczął najazdy. Najwcześniejszą  informację podał kijowski kronikarz Nestor: „ 983 – poszedł Włodzimierz na  Jaćwingów i  wziął ich ziemie.”  Za panowania polskiego księcia – Bolesława Chrobrego miała z kolei miejsce  misja  Brunona z Kwerfurtu. W lutym 1009 roku późniejszy święty nawracał jaćwieskich pogan w ziemi niejakiego Nethimera. Prawdopodobnie w dniu 9 marca tegoż roku  misja zakończyła się niepowodzeniem – Bruno zginął w bliżej nieokreślonym miejscu na pograniczu jaćwiesko – ruskim. Wydaje się zresztą, że postać Brunona jest w historii niedoceniana. Był, podobnie jak Wojciech Sławnikowic, przyjacielem cesarza Ottona III, ale jako Niemiec wystąpił z apelem w obronie Polski w liście skierowanym do jego następcy – Henryka II. Wydaje się, że ta łacińska epistoła jest najstarszym dziełem literackim sporządzonym na ziemiach polskich. Ponadto dzięki relacji dotyczącej misji Brunona po raz pierwszy wzmiankowano Litwę.

      W następnych latach i stuleciach na Jaćwież wyruszali kolejni władcy ruscy: Jarosław Mądry w 1038 r., Jarosław Światopołkowicz – w 1122 r. Najwięcej uwagi do spraw jaćwieskich przywiązywali z zachodniej Rusi. Roman Halicki zaatakował dokuczliwych sąsiadów w 1196 r. Na przełomie lat 1227/ 1228 wyprawę w kierunku Jaćwieży poprowadził książę Daniel, a roku 1234 roku pochód jaćwieski rozbił pod Drohiczynem Wasylko. Powstrzymanie agresji ze strony Jaćwingów stało się przyczyną współdziałania polsko – ruskiego. Na wspólną wyprawę umówili się zimą roku 1245 wspomniany już Wasylko z Konradem Mazowieckim, nie doszła ona jednak do skutku. Haliczanie powtórzyli atak w 1251 roku, a w 1253  ruszyli razem z Siemowitem – synem Konrada. W czasie tej wyprawy z rąk   Lwa – syna Daniela zginął wódz Jaćwingów Stekint. Kolejny  pochód Halick, zimą lat 1255 – 1256, wtargnął głęboko w jaćwieskie terytoria. Kronikarski zapis sporządzony na tę okoliczność wymienił poszczególne szczepy tego ludu: Zlińców, Kresmienian, Pokimian. Jednakże największą klęskę zadał Jaćwingom książę krakowski Leszek Czarny w roku 1282. W niezwykle krwawej bitwie w okolicach Narwi zostały wycięte w pień ich oddziały, które wracały z łupieżczej wyprawy na ziemię lubelską. Gwoździem do trumny tego ludu stała się jednak krzyżacka rejza z 1283 roku.

        Sądzę, że znaczenie dziejów  jaćwieskich  w przyszłości nie będzie maleć. Przeciwnie zainteresowanie tym ludem jeszcze się nasili. Historia nagradza waleczność. Oby tylko jaćwieska cecha nie musiała być weryfikowana w „przesmyku suwalskim”.